Rozmawiamy z dr. Markiem Tombarkiewiczem, dyrektorem Instytutu Geriatrii, Reumatologii i Rehabilitacji w Warszawie, członkiem Komitetu Naukowego programu Bezpieczny Szpital Przyszłości 2018
Trzecia już edycja programu Bezpieczny Szpital Przyszłości pokazała, że wbrew wielu negatywnym opiniom, w polskich szpitalach jest wielu dyrektorów, którzy jakość leczenia i bezpieczeństwo pacjenta stawiają na pierwszym miejscu.
Tak, jest to bardzo pocieszające i ważne dla rozwoju kultury jakości świadczeń medycznych i bezpieczeństwa pacjentów. Jesteśmy, jako zarządzający jednostkami medycznymi po to, żeby zapewniać realizację takiego właśnie podejścia. Szpitale to nie są zwykłe przedsiębiorstwa. To miejsca, które funkcjonują dla pacjentów i ich zadowolenie z wyleczenia lub poprawy stanu zdrowia jest, a przynajmniej powinno celem pracy całego zespołu.
Jakie wnioski odnośnie systemu ochrony zdrowia stawiali uczestnicy?
Na pierwszym miejscu Dyrektorzy szpitali oczekują poddania konsultacjom ustawy o jakości, a potem jak najszybszego wejścia jej w życie. Szczególnie oczekiwane są przepisy dotyczące autoryzacji i akredytacji, a także możliwości otrzymywania realnych korzyści finansowych za inwestycje w podnoszenie jakości.
Oczekiwane jest premiowanie w postaci dodatkowych środków finansowych lub współczynnika korygującego wartość punktu rozliczeniowego za wdrażanie kompleksowych rozwiązań systemowych na rzecz podnoszenia jakości, w tym oczywiście posiadanie certyfikatu akredytacyjnego MZ. Dodatkowe środki powinny dotyczyć wszystkich składowych umów z NFZ, a nie tylko wartości ryczałtu.
Niezwykle ważne jest skrócenie czasu oczekiwania na wizyty-przeglądy akredytacyjne CMJ. Aktualny czas oczekiwania to około 10 miesięcy. Sposobem na to mogłoby być utworzenie Agencji ds. jakości i bezpieczeństwa pacjentów, na bazie CMJ w Krakowie. Wielokrotnie pojawia się postulat płacenia za rezultaty leczenia pacjenta, a nie za samo prowadzenie procedury.
Wiele emocji wywołuje też tematyka zdarzeń niepożądanych.
Dyrektorzy szpitali uczestniczący w programie są otwarci na uregulowanie zapisów o zdarzeniach niepożądanych, w obszarach raportowania, analizowania, wyciągania wniosków, wdrażania wniosków po analizach i wymiany doświadczeń między szpitalami, a także na poziomie centralnym. Oczekiwane jest danie możliwości anonimowego zgłaszania zdarzeń niepożądanych oraz sytuacji „near miss”, które o mało co nie doprowadziły do zdarzenia niepożądanego, jako bardzo efektywnej metody doskonalenia organizacyjnego i proceduralnego. Niezwykle istotne jest bezpieczeństwo prawne zgłaszającego zdarzenie niepożądane. Tu chciałbym podkreślić, że anonimowość zgłaszania nie jest tożsama z brakiem ścigania winnych umyślnych zaniedbań lub przestępstw.
Celem poprawy zgłaszalności zdarzeń niepożądanych należałoby rozważyć wdrożenie ogólnopolskiego rejestru zdarzeń niepożądanych, systematyzującego kwestie zbierania i analizowania danych z podmiotów leczniczych, uwzględniającego m.in. ujednolicony katalog definicji i wskaźników monitorowania jakości. Dodatkową wartością takiego rejestru jest wzajemne wspieranie się szpitali w ewidencjonowaniu, wdrażaniu wniosków ze zdarzeń niepożądanych oraz wymianie doświadczeń.
Mimo że wiele szpitali inwestuje w podnoszenie jakości, sytuacja epidemiologiczna jest bardzo niekorzystna. A problem nasila się z roku na rok.
Uczestnicy Programu Bezpieczny Szpital Przyszłości wyrazili zaniepokojenie falą szczepów lekoopornych i wskazali na potrzebę systemowych działań, mających pomóc szpitalom w optymalnym przygotowaniu się do minimalizowania skutków takich zakażeń. Niezbędne jest wprowadzenie zapisów dotyczących konieczności utworzenia realnych receptariuszy szpitalnych w kontekście właściwego doboru antybiotyków zwłaszcza „zastrzeżonych”. Polityka antybiotykowa winna być prowadzona obowiązkowo na podstawie map mikrobiologicznych konkretnego szpitala.