Sławomir Gadomski, podsekretarz stanu w Ministerstwie Zdrowia w specjalnym wywiadzie dla Raportu „Zdrowa Przyszłość – Inspiracje”
Tematem, który wywołuje olbrzymie emocje w środowisku jest zgłaszanie zdarzeń niepożądanych. Od stycznia 2020 roku będzie należało je wykazywać w raportach do NFZ. Personel szpitalny nadal obawia się ich zgłaszania, bojąc się odpowiedzialności. To nie tylko zamiatanie problemów pod dywan, to utrata możliwości wprowadzenia zmian, które pozwolą uniknąć powtarzania się problemów w przyszłości. Jak Ministerstwo chce zachęcać szpitale do rejestrowania zdarzeń niepożądanych?
Sposobem na zachęcenie do zgłaszania zdarzeń niepożądanych jest z pewnością jasne określenie co należy zgłaszać, dlaczego warto to robić i jakie wnioski będą mogły być dzięki temu wyciągnięte. Pomoże w tym z pewnością ustawa o jakości, nad którą wznowiliśmy prace.
Czy będzie to zupełnie nowy dokument, czy pracują Państwo w oparciu o istniejący projekt?
Istniejący projekt ma wiele zalet. Był konsultowany w środowisku, wiele założeń było pozytywnie odbieranych. Oczywiście nad niektórymi założeniami dyskutujemy. Z pewnością ustawa nie musi regulować zasad objętych innymi aktami prawnymi.
Jest Pan zwolennikiem tzw. małej akredytacji?
Miałaby ona wiele zalet. Natomiast rozważamy też możliwość obowiązkowej pełnej akredytacji dla tych szpitali, które chcą realizować świadczenia w ramach kontraktu z Narodowym Funduszem Zdrowia. To mógłby być też element jeszcze wyraźniejszego niż obecnie różnicowania wyceny świadczeń w zależności od jakości. Rozważamy też model wydłużenia ważności certyfikatu akredytacyjnego w przypadku placówek osiągających najwyższe oceny. Te z niskimi wynikami musiałyby intensywnie pracować nad spełnianiem standardów i poddawać się weryfikacji częściej niż co 3 lata.
Czy jest szansa na wyraźne wpisanie zasady no fault do ustawy?
Zagraniczne doświadczenia pokazują, że stosowanie tej zasady wpłynęło na wysoką zgłaszalność zdarzeń niepożądanych i efektywne wyciąganie z nich wniosków. A to zwiększa bezpieczeństwa pacjentów, personelu medycznego, daje większy komfort pracy. Myślę, że duży potencjał w obszarze zdarzeń niepożądanych drzemie jeszcze w komisjach ds. orzekania o zdarzeniach medycznych, które w mojej ocenie nie zawsze spełniają swoją rolę, bowiem wiele spraw tam rozpatrywanych i tak trafia później do sądu.
Coraz większe zainteresowanie w ochronie zdrowia wywołuje temat value based healthcare. Wśród członków Koalicji Bezpieczny Szpital Przyszłości jest wielu zwolenników odejścia od dotychczasowego systemu płacenia za usługę, na rzecz płacenia za efekt. Jest na to szansa?
To zdecydowanie dobry kierunek do dalszych prac. Dużym wyzwaniem jest kwestia wystandaryzowania oceny stanu klinicznego pacjenta. Rozwoju wymagają także systemy informatyczne i rejestry kliniczne.
Obecnie są realizowane programy, w ramach w sposób uproszczony płacimy za efekt, a bardziej precyzyjnie – za całą ścieżkę leczenia. Przykładem jest KOS-Zawał. W przyszłym roku z pewnością będziemy rozwijać tę koncepcję i ruszymy z programem pilotażowym – mam nadzieję w kilku specjalizacjach / schorzeniach.
Rozmawiał Marcin Malinowski