Dr n. med. Marek Tombarkiewicz
Dyrektor Narodowego Instytutu Geriatrii, Reumatologii i Rehabilitacji w Warszawie,
Przewodniczący Kapituły Konkursu „Zdrowa Przyszłość – Inspiracje”.

Dwie kwestie są aktualnie najważniejsze, oczywiście mając w pamięci wszystkie pozostałe, czyli braki personelu, ciągłe żądania płacowe oraz łączące to rosnące koszty funkcjonowania wszystkich szpitali. Pierwszy kwartał dla większości znanych mi szpitali zakończył się na mniejszym lub częściej większym finansowym minusie. Zazwyczaj tak było, ale ten rok szczególnie mocno pokazuje bardzo niebezpieczne oblicze narastania kosztów, inflacji i niepewnego jutra.

Większość dyrektorów szpitali czeka na jak najszybsze uchwalenie nowelizacji „Ustawy o płacy minimalnej w ochronie zdrowia” i jasne określenie zasad przekazywania środków finansowych na ten cel.

Płace rosną, i to dobrze że rosną, ale dla dyrektorów najważniejsze, aby były odpowiednie środki pokrywające te wydatki i to nie tylko dla personelu medycznego, ale także dla pozostałych pracowników, bez których szpital funkcjonować nie może. Szkoda, że wciąż nie wiadomo jaki będzie mechanizm przekazywania środków na podwyżki, bo powiązanie pieniędzy z numerem prawa wykonywania zawodu jest możliwe tylko w odniesieniu do dwóch zawodów (lekarzy i pielęgniarek/położnych) i niesie za sobą także dodatkowe utrudnienia, bo każdy może pracować w kilku szpitalach.

Dlatego też wydaje się, że lepszym rozwiązaniem byłoby powtórzenie ankiet ze szpitali tak jak w maju ubiegłego roku i na tej podstawie oszacowanie i przekazanie środków dyrektorom szpitali, z dodatkową pulą dla pozostałych zawodów. Taki sposób sprawdził się w roku ubiegłym i chyba nawet nie wszystkie szacowane wcześniej środki znalazły pokrycie w zbieranych zapotrzebowaniach. Można też podnieść wartość punktu, ale ten sposób będzie najmniej sprawiedliwy, bo utwardzi nierówności w wysokościach kontraktu pomiędzy szpitalami. Duży szpital zyska, a mały straci.

Ale odszedłem od pierwszego zdania tego artykułu, czyli dwóch najważniejszych kwestii.

Pierwsza z nich to procedowany projekt Ustawy o modernizacji i poprawie efektywności szpitalnictwa, zwany przez pana ministra Adama Niedzielskiego konstytucją szpitalnictwa, i słusznie, bo tak właśnie powinno być. Ustawa o działalności leczniczej ma za sobą naście lat
i kilkadziesiąt nowelizacji. Czas więc na nowe rozwiązania. Natomiast ostateczna forma i kształt ustawy będzie dalej procedowany, bo patrząc na prawie rekordową liczbę uwag jest o czym dyskutować. Nie wchodząc w szczegóły samych propozycji z ustawy, ani wprowadzonych przez ministerstwo „autopoprawek”, jedno jest dla wszystkich interesariuszy niepodważalne – trzeba dokonywać zmian w organizacji funkcjonowania szpitali.

Powodów jest kilka, od oklepanego, że mamy w Polsce za dużo łóżek szpitalnych (a z tego wynika niezbędna liczba pielęgniarek), choć jak pokazały nam kolejne fale pandemii są momenty, że tych łóżek brakuje. Na to można się jednak przygotować chociażby poprzez znaczące zwiększenie liczby łóżek dla pacjentów przewlekle chorych, które można będzie w razie konieczności przekształcać w łóżka ostre na czas jakiejś przyszłej, niekreślonej epidemii, Takie rozwiązanie załatwia nam problem zbyt dużej nominalnie liczby łóżek.

Drugi problem z łóżkami to braki lekarzy poszczególnych specjalizacji, aktualnie najbardziej chyba chirurgów ogólnych. Trzeba zatem odchodzić od modelu – oddział chirurgiczny w każdym powiecie. Drugi powód konieczności zamykania poszczególnych oddziałów to brak sensu ich funkcjonowania, jak na przykład oddziałów ginekologiczno-położniczych też w każdym powiecie, gdzie się nie operuje tylko obserwuje i rodzi rocznie 100 do 300 dzieci. Takie i inne oddziały o bardzo niskich wskaźnikach efektywności nie powinny być zamykane tylko przekształcane w te najbardziej potrzebne – np. geriatryczne i opieki przewlekłej.

Łatwo powiedzieć – trudno zrobić, ale trzeba kiedyś zacząć. Co do kategoryzowania szpitali, zasad nadzoru, zamiany kierowników szpitali i związanych z tym emocji, to już tyle napisano i powiedziano, że ja się z tego wyłączę, zwłaszcza że jako dyrektor Instytutu zaliczonego do grupy D byłoby to zbyt personalnie roztrząsane zagadnienie. Ustawa o instytutach i tak ma odpowiednie zapisy dotyczące powoływania i odwoływania dyrektora, że może taki właśnie „straszak” potrzebny jest wszystkim.

Ale jak też wszyscy wiedzą nie zawsze zły wynik finansowy to wynik złego zarządzania i odwrotnie, nie zawsze skończenie dobrych studiów to gwarancja dobrego zarządzania. Znane są przypadki, że ktoś skończył 2 razy program MBA, a kompletnie się do zarządzania nie nadaje. Są jeszcze przeróżne czynniki zewnętrzne. Jak każdy dyrektor szpitala, który w ramach przygotowywanej przez siebie strategii powinien wykonać wiele analiz w tym PEST, to wtedy po zebraniu tych analiz wszyscy wiedzielibyśmy więcej na ten temat.

Ale teraz już o drugim problemie, czyli projekcie Ustawy o jakości w opiece zdrowotnej i bezpieczeństwie pacjentów. Jako były twórca poprzedniego projektu mogę powiedzieć tylko tyle, że bardzo się cieszę, że do procedowania ustawy o jakości wreszcie doszło, bo jest ona niezwykle ważnym elementem zarządzania wyczekiwanym przez wszystkich interesariuszy systemu ochrony zdrowia. A co do szczegółów i w jakiej formie się to zakończy, to zobaczymy wszyscy mam nadzieję, że już niedługo.

Jedyne co mogę na temat projektu powiedzieć, to że silnie oprotestowana w konsultacjach społecznych koncepcja likwidacji CMJ i przekazania tych zadań do NFZ powinna być dalej wyjaśniana. Centrum Monitorowania Jakości w Ochronie Zdrowia to jedyna w Polsce organizacja z prawie trzydziestoletnią tradycją o uznaniu międzynarodowym, zarówno WHO jak i struktur Unii Europejskiej, która zajmuje się zagadnieniami patientsafety. Więcej na ten temat można by długo mówić lub pisać, ale artykuł miałem napisać w miarę krótki, a ostateczny kształt ustawy poznamy za jakiś czas.

Zmiany systemu są potrzebne i nie powinno się ich dokonywać bez osób najbardziej zainteresowanych czyli organów tworzących, personelu i pacjentów. Dlatego konsultacje społeczne są takie ważne. Spierać i różnić się jest rzeczą normalną i piękną. Ważny jest cel nie metoda, choć z drugiej strony samuraj nie ma celu, ma tylko drogę.

Korzystając z okazji nie mogę nie napisać co się dzieje w Narodowym Instytucie Geriatrii, Reumatologii i Rehabilitacji. Przeczytacie Państwo o naszej historii, a ja napiszę trochę o teraźniejszości i planach na przyszłość. Więc w skrócie to walczymy z przeciwnościami, a jakimi to możecie się państwo domyślać skoro już wiadomo, że jesteśmy w grupie D.

Ale nie patrzymy na teraz, tylko cały czas w przyszłość. W ubiegłym roku uruchomiliśmy Centrum Wsparcia Badań Klinicznych i oprócz wielu badań komercyjnych mamy już 4 badania niekomercyjne, w tym uruchomiliśmy kompletnie nowy Blok Operacyjny, a teraz uruchomiliśmy Centrum Rehabilitacji Pocovidowej.

Trwa tworzenie od podstaw Centralnej Sterylizatorni, a zaraz chcemy zacząć przebudowę dróg, parkingów i nowej sieci wodno-kanalizacyjnej. Natomiast czekamy siedząc jak na szpilkach na przyznanie środków finansowych na przebudowę Izby Przyjęć i remont oddziału łóżkowego dla jednej z klinik ortopedycznych. To oczywiście tylko część planów rozbudowy i rozwoju jaki mam w głowie, ale jestem zwolennikiem niespodzianek, które będą miłe dla naszych zwolenników, a przyprawią o ból głowy moich/naszych oponentów lub chociaż malkontentów. W tak zwanym międzyczasie uruchomiliśmy w naszym obiekcie w Konstancinie ośrodek dla uchodźców z Ukrainy (przebywa tam 30 osób) i bardzo prosimy o jego finansowe wsparcie. Czekamy też na zakończenie procesu ewaluacji działalności naukowej Instytutu licząc, że uzyskany efekt będzie kolejnym krokiem we właściwym kierunku. Kierunku rozwoju Instytutu na Spartańskiej.

Artykuł został opublikowany w Raporcie „Zdrowa Przyszłość – Inspiracje” w Dzienniku Gazecie Prawnej 12 lipca 2022 roku. Raport wydawany jest przez Idea Trade.

Najnowsze w bazie wiedzy

Pokaż wszystkie